2 dzień II ligi szachowej w Borowicach
Niestety rozpoczęliśmy turniej o Drużynowe Mistrzostwo Polski II liga w Borowicach, od porażki meczowej 2-4 z KKSz II Kraków. Dziewczyny, mimo obiecujących pozycji musiały uznać się za pokonane. Joasia Dixa z pionem więcej dostała się pod przygniatający atak przeciwniczki, Ania Sokołowska mając bardzo dobrą pozycje zgubiła plan gry, wykonując kilka niedokładnych ruchów. Ogólnie w tym meczu oddaliśmy wiele punktów, Jędrzej Adamczewski w niejasnej pozycji z pionkiem więcej mógł spokojnie konsumować zdrowego drugiego piona, ale dostał się pod atak. Piotrek Majas sam zepchnął się do długotrwałej obrony i nie wytrzymał napięcia mając zbyt ciasno położone figury. Na osłodę bardzo ładne i pewne zwycięstwo Maćka Adamczewskiego i dużo szczęścia u Filipa Janiszewskiego, który końcówkę 4P+W vs 5P+W … wygrał. Czekamy za lepszą pogodą na dworze i przede wszystkim na szachownicy. Jutro druga runda z Chorzowskim Towarzystwem Szachowym.
Niestety moje przypuszczenia odnośnie sali gry sprawdziły się. To jest kpina , w jakich warunkach dzisiaj grały dzieci. Jeżeli ktoś był w Darłówku rok temu to mógł narzekać na warunki na sali gry, bo było bardzo ciepło. Jednak dzisiaj stwierdzam, że tamta sala nie była najgorsza. Jak można na takiej małej i niskiej przestrzeni ulokować 240 zawodników i do tego kilkudziesięciu opiekunów i rodziców. Jestem organizatorem turniejów i po prostu wstyd byłoby mi, żeby takich warunkach grały dzieci. Słowa „lepiej stać za plecami swoich zawodników”, nabierają tu nowego znaczenia. Po prostu nie ma takiej możliwości. Ba, zawodnicy żeby wyjść do toalety muszą po drodze przeprosić kilku kolejnych. Ciąg komunikacyjny między stolikami tak wąski, że trzeba się przeciskać bokiem. Na sali zaduch, duchota, otwarte kilka zwykłe okna, które nie zapewniają żadnej wentylacji. Strach pomyśleć co by było, gdyby dziś temperatura podniosła się o kilka stopni więcej.
W największe osłupienie wprawiło wszystkich zainteresowanych co innego. W budynku jest dostępne pełnowymiarowe boisko do siatkówki, na których spokojnie można było posadzić 100 zawodników i nie byłoby takiego ścisku. Na pytanie dlaczego tam nie gramy, odpowiedź była taka, że w PZSzachu się nie zgodzili. Ile w tym prawdy i kto zawinił, to pewnie pozostanie bez odpowiedzi. Organizatorzy po wielu interwencjach zapewnili, że kolejna runda zostanie rozdzielona. Całe szczęście, bo zapewne omdlenia dzieci na sali gry, mogłyby trochę dać do zastanowienia osobom odpowiedzialnym za ten turniej.
To nie pierwsze moje drużynowe, jak i indywidualne Mistrzostwa Polski, ale jestem bardzo ciekaw kto w PZSzach zatwierdza obiekty na turnieje rangi Mistrzostw Polski. Czy ktoś w związku to w ogóle widział, czy imprezy przyznawane są przy zielonym stoliku. Standard turniejów zlecanych przez PZSzach jest tak różny, że nie wiadomo co nas czeka na kolejnych mistrzostwach. Płacimy grube wpisowe, aż 650zł, za żeby grać w takim kurniku?. Żenada, ludzie gdzie Wy macie oczy? U nas na lokalnych turniejach mamy lepsze warunki do gry i zakwaterowania.