Czy tak powinno się sędziować turnieje Mistrzostw Polski dla dzieci?

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Wystarczyło zwykłe „przepraszam” i z pewnością zapomnielibyśmy o całym incydencie. Niestety ze strony sędziego rundowego nie było żadnej refleksji, wręcz przeciwnie zachowywał się jak po dobrze wypełnionym obowiązku. Każdy popełnia błędy, sztuką jest się do nich przyznać. Sytuacja, którą opiszę wydarzyła się podczas Mistrzostw Polski Młodzików do lat 10 w szachach w Jastrzębiej Górze

Na wstępie podkreślę, że same Mistrzostwa Polski w Jastrzębiej Górze były bardzo dobrze zorganizowane. Organizator zadbał o dobre samopoczucie zawodników. Dzieci mogły sprawdzić się również w różnych konkurencjach towarzyskich, co zawsze jest pewną odskocznią od pełnych stresu i napięć rund szachowych.

Samego sędziego rundowego Bogdana Obrochtę stawiałem wysoko w hierachii polskich sędziów, podobały mi się wykłady które prowadził na kursach sędziowskich Polskiego Związku Szachowego. Pan Bogdan jest również członkiem Kolegium Sędziów PZSzach, czyli najwyższego organu sędziów szachowych w Polsce. Tym bardziej dziwi mnie jego podejście do całej sytuacji.

Rozgrywana była 3 runda Mistrzostw Polski Jastrzębia Góra 2015. 10 letni zawodnik KTS Kalisz Krzysztof Jarczewski rozgrywał swoją partie z Wojciechem Florkiem z Bydgoszczy.

Zawodnik KTS Kalisz miał wykonać 8 ruch. Nie zrobił tego poszedł do toalety na swoim czasie. Oczywiście jest to zabronione. Powinien najpierw wykonać ruch i dopiero wtedy udać się do toalety. Pójście do toalety na swoim czasie mogło budzić pewne podejrzenia.

Krzysiu Jarczewski wrócił z toalety. Zdziwił się kiedy na jego krześle siedział sędzia rundowy FA Bogdan Obrochta. Nasz zawodnik zrelacjonował przebieg rozmowy:
(Bogdan Obrochta) „Czy wiesz, że nie możesz wychodzić do toalety na swoim czasie?”
(Krzysztof Jarczewski) „Nie wiedziałem tego”
(Krzysztof Jarczewski) „Nie mogłem wytrzymać”

(Bogdan Obrochta) „A kogo to obchodzi?!”

Po czym odjął Jarczewskiemu 40 minut. Od podstawowego czasu do namysły 90 minut. Krzysiowi z 79 minut zostało 38 minut do końca gry. Nie zagłębiając się w dalszą część partii kaliski zawodnik partię przegrał.

Kaliski zawodnik przyszedł z płaczem do mnie na analizę partii. Jego pierwsze słowa były następujące: „sędzia zabrał mi 40 minut”. Bardzo mnie ten fakt zdziwił, ale na zapisie widać było wyraźnie że faktycznie ten czas został zabrany.

Interweniowałem od razu po zakończonej partii u sędziego rundowego Obrochty. Przyznał, że to on odjął czas naszemu zawodnikowi. Przytoczyłem sędziemu, że Kodeks PZSzach mówi zupełnie inaczej i gradacja kar zaczyna się od ostrzeżenia dodaniu czasu przeciwnikowi i dopiero na końcu odjęcia czasu. Tym bardziej, że jest to turniej dla dzieci, którzy nie muszą biegle znać każdego paragrafu kodeksu szachowego .
Sędzia cały czas powtarzał jedno zdanie „Dałem mu drugie życie”
„Dałem mu drugie życie”
„Dałem mu drugie życie”
sugerując, że naszemu zawodnikowi powinien wpisać przegraną za jego „straszne” wykroczenie.

Sędzia nie uzasadnił swojej decyzji w żaden sposób. Dlaczego zabrał 40 minut a nie 3 minuty?, dlaczego odebranie czasu, a nie dodanie przeciwnikowi. Dlaczego nie upomnienie?

KODEKS PZSZACH

12.9 Sędzia ma do dyspozycji następujące kary:
a. formalne ostrzeżenie,
b. zwiększenie przeciwnikowi czasu do namysłu,
c. zmniejszenie czasu do namysłu zawodnikowi, który zachował się nagannie,
d. zwiększenie wyniku punktowego przeciwnika do maksymalnego rezultatu możliwego
do uzyskania w danej partii,
e. zmniejszenie wyniku punktowego w partii niewłaściwie zachowującemu się zawodnikowi,
f. orzeczenie przegranej zawodnika, zachowującego się nagannie (sędzia decyduje też
o wyniku jego przeciwnika),
g. nałożenie kary pieniężnej ogłoszonej z wyprzedzeniem,
h. usunięcie zawodnika z turnieju.

Widząc jak sędzia rundowy odwraca się do mnie plecami, nie próbując w żaden sposób uzasadnić swojej decyzji udałem się w tej sprawie do sędziego głównego Mistrzostw Polski do lat 10 – Aleksandra Sokólskiego. Ten znał już sytuacje i na moje pytanie jakby zachowałby się w tej sytuacji powiedział, że dałby pewnie ostrzeżenie. Stwierdził jednoznacznie, że kara zastosowana przez sędziego rundowego nie była adekwatna do czynu. Powiedziałem sędziemu Sokólskiego jedną rzecz, że wypadałoby przeprosić zawodnika i rodziców za ewidentne wpłynięcie na partie i wypaczenie gry.

Nie doczekaliśmy się przeprosin ze strony sędziego Obrochty. Tak się złożyło, że sędzia Obrochta jadł tego feralnego dnia kolacje z jednym z rodziców z Kalisza. Ten wspomniał o sytuacji naszego Krzysia. Co odpowiedział sędzia Obrochta?
„Dałem mu drugie życie”
„Dałem mu drugie życie”

Zero refleksji, zero przemyśleń. Rodzic z Kalisza skwitował to krótko. Będąc na jednym z międzynarodowych turniejów w Niemczech. Przeciwnik jego syna zrobił dokładnie to samo co nasz Krzysiu. Poszedł na swoim czasie do toalety. Co zrobił niemiecki sędzia? Uśmiechnął się i zapytał, „a co miał się posiusiać?”

Sędziowanie turniejów szachowych nie jest łatwym zadaniem, ale trzeba mieć pewne wyczucie. Inaczej sędziować się będzie turniej dla dzieci, a inaczej turnieje dla dorosłych. Dlatego tak ważny jest kontekst samego turnieju szachowego.

Kontekst sytuacji:
Na odprawie technicznej przed rozpoczęciem Mistrzostw w Jastrzębiej Górze sędzia główny nawet słowem nie wspomniał, że w przypadku wyjścia zawodnika na swoim czasie do toalety zawodnicy będą w taki sposób ukarani. Sędzia główny Aleksander Sokólski podkreślił nawet, że za propozycje remisu przed 40 ruchem zawodnicy nie będą karani porażką tylko upomnieniem. Wspomniał nawet, że chce otworzyć salę dla rodziców, żeby mogli obserwować swoje dzieci. Podejście wydawało mi się bardzo liberalne. Dodam również, że podczas rundy toalety dla zawodników były wydzielone i nie mogli wchodzić tam rodzice, ani trenerzy. Poza tym, jeżeli sędzia rundowy miał jakiekolwiek wątpliwości, co do zaistniałej sytuacji, mógł pójść za zawodnikiem sprawdzić czy nic podejrzanego się tam nie dzieje.

——

Podsumowanie

Czy sędziowie są dla zawodników? czy zawodnicy dla sędziów? Mistrzostwa Polski dla dzieci do lat 10 powinny być niezapomnianą przygodą, z której dzieci wywiozą niesamowite wspomnienia. Jak zachowywał się Krzysiu po całej sytuacji?

Nigdy w swojej wieloletniej historii trenerskiej nie widziałem tak roztrzęsionego dziecka. Bywały przypadki, kiedy to młody szachista przegrał partie, a łzy lały się niemiłosiernie. W tym przypadku było zupełnie inaczej. Nasz zawodnik przez trzy dni był kompletnie rozbity i roztrzęsiony. Unikał swoich rówieśników, bardzo mało jadł. Praktycznie cały czas płakał, nawet podczas analiz swoich kolegów! (dwa dni po całym wydarzeniu).

Jetem przekonany, że zachowanie sędziego i kara zastosowana przez niego miało decydujący wpływ na jego zachowanie. Jeżeli tak mają być traktowane dzieci na najwyższej rangi turnieju w Polsce, to nie jeden rodzic zastanowi się czy posłać swoje dziecko na takie zawody.

Niniejszy wpis jest również oficjalną skargą na zachowanie sędziego rundowego Bogdana Obrochty do Kolegium Sędziów Polskiego Związku Szachowego.

Maciej Sroczyński
Prezes KTS Kalisz

za
Zarząd Kaliskiego Towarzystwa Szachowego
oraz rodziców Krzysztofa Jarczewskiego z Kalisza