Jak tu nie kochać gór ?!

„Krótka” opowieść o kilku ciekawych trasach w Karkonoszach.

Góry są piękne, góry są wymagające, góry są również bezlitosne i należy do nich podchodzić w szacunkiem. Z natury bardziej ciągnęło mnie do morza. Może nie leżenie plackiem na plaży, bo jak większość wygrzewać się lubię, ale ile można?! Dużo dobrego słyszałem o Karpaczu, że to piękna miejscowość, która daje możliwości przywitania się z niskimi górami. W górach bywałem, ale jako zawodnik szachowy, nie dawało to w pełni wykorzystać możliwości jakie dawały mi wówczas urokliwe górskie miejscowości. Spróbowałem w tym roku.  Wyjazd w majowy weekend pozwolił zaliczyć następujące trasy:

  • Karpacz – Śnieżka (1602 m.n.p.m)
  • Karpacz – Księża Góra (628 m.n.p.m)
  • Karpacz – Świerkowiec – Pielgrzymy (1204 m.n.p.m)
  • Karpacz – Kocioł Smogorni – Schronisko Odrodzenie (1198 m.n.p.m) – Przełęcz Karkonoska – Słoneczniki

Idąc w góry należy pamiętać o ważnych zasadach:

  • sprawdź pogodę przed wyjściem w trasę, staraj się nie wychodzić w złych warunkach,
  • staraj się zaplanować trasę przed wyjściem i mierz siły do swojej kondycji i towarzyszy podróży ,
  • oczywiście nie zapomnij zabrać … mapy ;), najlepiej się sprawdzają duże mapy, z jasnym i klarownym oznaczeniem szlaków i dokładnego czasu ich przejścia, z uwagi na deszcz warto wybrać mapę laminowaną,
  • chodź wyznaczonymi szlakami, (czasami bywają zamknięte, mimo  że mapa mówi co innego), w tym roku w sezonie letnim na Rysy nie można było wejść,
  • podstawa to dobre buty w twardej podeszwie (takiej którą trudno zgiąć),
  • dobrze pokonywało mi się trasy w koszulkach oddychających i szybko schnących, spodenki nie za krótkie 1/2 lub 3/4 z kieszonkami,
  • przyda się czapka z daszkiem; można zabrać kijki do nordic walkingu, łatwiej będzie się szło
  • zaopatrz się w wygodny plecak, taki nie za duży, nie przeciążony, mający też zapięcie w pasie; dobre są plecaki, które nie mają bezpośrednią styczność z plecami (plecy opierają się na sztywnej siatce), jest swobodny przepływ powietrza i nie powinny się tak mocno pocić,
  • zabierz spory zapas wody mineralnej (żadnej coli, po której i taj chce się pić) oraz coś na ząb (np.: bułki, chleb, owoce, jogurt),
  • pogoda może się w każdej chwili zmienić, warto wziąć również bluzę na długi rękaw i spodnie dresowe, ważna będzie też kurtka deszczówka lub uniwersalne folie nieprzemakające
  • jeżeli nie czujesz się pewnie w górach to staraj się nie chodzić samemu tylko w grupie, w przypadku jakiegoś zasłabnięcia lub kryzysu będzie miał kto Ci pomóc i wezwać ewentualną pomoc,
  • w przypadku gdy idziesz na trasę możesz zostawić informacje o trasie swojego przejścia w miejscu twojego zamieszkania,
  • weź ze sobą naładowany telefon komórkowy, pomoc możesz wówczas wezwać uniwersalnym numerem 112,
  • staraj się wychodzić jak najwcześniej (godz. 5-7 rano), masz wtedy większą szansę, że nie złapie Cię burza,

Dla mnie hitem była ta Pani:

Widok, który udało mi się złapać ponad Morskim Okiem przy Czarnym Stawie. Ja wymordowany trasą, a tu Pani zasuwa na wysokości 1583 m.n.p.m w japonkach i mini. Można? można!  😉 Już idąc w zwykłych sandałach na płaskiej trasie, strasznie irytujące są kamyszki które lądują co chwilę pod stopą. Japonki jednak przebijają wszystko. Dlaczego warto mieć buty za kostkę? W przypadku poślizgnięcia, ryzyko skręcenia w kostce jest zdecydowanie mniejsze.

Moje doświadczenie i przytoczone wskazówki ograniczają się jedynie do tras letnich. Trasy zimowe to zupełnie inna historia, szlaki są wówczas mniej dostępne.  Moje postrzeganie Tatr – najwyższych gór polskich zmieniło się po tegorocznej wyprawie do Zakopanego. Dlatego jeżeli jesteś początkującym „góralem” zacznij od czegoś spokojnego. Wrażliwość na ekspozycje, czyli widoki z licznymi stromiznami i przepaściami mogą być poważną blokadą jak na pierwszy kontakt z górami.  Uważam, że Karkonosze będą na początek idealne.

Dziś propozycja trzech tras, które pokonałem na  II lidze juniorów w Borowicach 2012. Borowice to dobry punkt wypadowy w góry, ponieważ leży pomiędzy Przesieką, a Karpaczem.

I trasa (prosta) Borowice – wodospad Podgórnej – Borowice

Idziemy żółtym szlakiem. Marsz po piasku , drobnych kamieniach. Trasa dość płaska, rewelacyjny klimatyczny las. W oddali słychać nasz cel wyprawy. W zależności od tempa idzie się 35-50 minut. Na miejscu coś dla morsów możliwość kąpieli w lodowatej wodzie. Dalej można kontynuować marsz do centrum Przesieki. Dopiero później zauważyłem, że idąc czarnym szlakiem można przejść obok grupy skalnej o wiele dla nas znaczącej nazwie Szachownica. Trasa lekka i przyjemna.

 

II trasa (średnia) Borowice – Polana – Śnieżka – Karpacz  (zapora na Łomnicy, świątynia Wang) – Borowice

Wystartowałem o godzinie 5.30. Najpierw mało ciekawy żółty szlak od Borowic (przeciwny kierunek do wodospadu Podórnej), po którym docieramy do kamiennej głównej drogi na Polanę. Po kolejnych 15 minutach jesteśmy na Polanie. Kiedyś było w tym miejscu schronisko, obecnie jest to główny rozdzielnik dla osób, które kierują się w stronę Śnieżki lub Odrodzenia.  Ja wybrałem pierwszy wariant i maszerowałem na najwyższy szczyt Karkonoszy. W majowej wycieczce szedłem zielonym szlakiem (wówczas jeszcze było dużo śniegu) trudniejszym przez Wielki Staw, Mały Staw i schronisko Samotnia. Polecam właśnie tą trasę z uwagi na niezwykłe widoki. Zresztą wymienione przeze mnie punkty każdy musi zobaczyć!.  W lipcowej eskapadzie wybór padł na standardowy niebieski szlak, który zahacza o schronisko Strzecha Akademicka. Do Śnieżki coraz bliżej, widać ją jak na dłoni, ale jeszcze jednak sporo marszu pod górę. Dochodzimy do Domu Śląskiego i zostaje już tylko ostatni pół godzinny odcinek trasy, na którym zostało zrobione powyższe zdjęcie. Trasę w kierunku Śnieżki udało mi się zrobić w 2 godziny i 45 minut. Byłem na szczycie jedynym turystą. Trafiłem akurat na taki dzień gdzie było ciepło, ale niesamowicie wiało. Temperatura odczuwalna była taka, że drętwiały palce z zimna. Poczekałem do godziny 9.00, aż otworzą restauracje. Doprowadziłem się do odpowiedniej temperatury korzystając z jadła i herbaty serwowanych na szczycie.

Zejście planowałem szlakiem czerwonym, ale był zamknięty. Wybrałem więc czarny, z którego przyjemnie się schodzi, gorzej pewnie w drugą stronę i około po 90 minutach byłem na dole.  Kiedy schodziłem ze szczytu widziałem tylko tłumy, które zmierzały w kierunku Śnieżki. Najbardziej rozbawiła mnie jednak około 200 osobowa kolejka na wyciąg Liczyrzepy, który „podwozi” do Kopy, z której jest bardzo blisko na szczyt. Sam mam zasadę, że jeżeli dobrze się czuję to nie korzystam z wyciągów, bo po to się człowiek z miasta w góry wybiera, aby je zdobywać własnymi siłami. Przyjemnie jest się zmęczyć, mając w świadomości, że pokonało się jakiś ciekawy odcinek trasy.

Będąc już w Karpaczu (blisko stacji Orlen) obowiązkowo trzeba pójść nad zaporę na Łomnicy. Bardzo urokliwe miejsce to zrobienia sobie odpoczynku. Z naszą grupą szachistów KTS-W Kalisz spotkaliśmy się przy świątyni Wang i zszedłem raz jeszcze nad zaporę. Powrót do Borowic , odbywa się raz jeszcze przez Wang, gdzie odbija  zielony szlak. Trasa średnia, powiem jest sporo podejść i nieprzyjemnych zejść. Przy schodzeniu nogi też się meczą, powiem marsz po kamieniach do najprzyjemniejszych nie należy. Trasę oceniam tak na 7-8 godzin w zależności od tempa marszu.

 

III trasa (trudna) Borowice – Przełęcz Karkonoska – Śmielec (1406 m.n.p.m) – Wielki Szyszak (1509 m.n.p.m) – Śnieżne Kotły – Łabski Szczyt (1472 m.n.p.m) – Szrenica (1362 m.n.p.m) – schronisko Odrodzenie –  Borowice

Była to najdłuższa trasa na jaką się kiedykolwiek wybrałem. Miała ona w obie strony około 40 kilometrów. Do schroniska Odrodzenie idzie się najpierw asfaltówką, a później niebieskim szlakiem. ten odcinek mocno wymagający. Non stop pod górę, pod dużych nachyleniem. Odcinek niebieskiego szlaku był jednocześnie czarną rowerową drogą. Jadący kolarze mocno zmęczeni i  jechali tam „zygzakiem” z maksymalną prędkością do 10 kilometrów na godzinę.

Wyszedłem z Borowic znów o godzinie 5.30. Po 4 godzinach i 45 minutach byłem na szczycie. Sama Szrenica mocno przereklamowana. Nie znalazłem tam za wiele inspiracji, które wzbudziłyby mój zachwyt. Jednak uważam, że warto było wejść z tą trasę z uwagi na Śnieżne Kotły. Rewelacyjne widoki można też zobaczyć na poniższym nagraniu.

Rejon Śnieżnych Kotłów jest przepiękny. Skalna ekspozycja ma charakter gór wysokich i przypomina mi masywy skalne Tatr. Przepaście działają na wyobraźnie w końcu jesteśmy na wysokości prawie 1500 m.n.p.m. Widoki te na długo zostaną w mojej pamięci.

Wycieczka w obie strony zajęła mi z postojami prawie 11 godzin. Powrót był dla mnie męczarnią, bowiem prażyło mocno słońce. nie wziąłem ze sobą czapki, ani żadnego filtra do opalania. Przed Odrodzeniem skończyła mi się również woda, pomimo wziętych ponad 2 litrów mineralnej. Szybkie uzupełnienie zapasów w schronisku i ruszyłem dalej. Teraz już wiem jaki będzie mój kolejny zakup przed wyjazdem w kolejne trasy. Idąc w tak dalekie podróże buty muszą być bardzo wygodne. Moje niestety spowodowały kilka odcisków.  Udało mi się wrócić około godziny 16. Godzinę później przeszła nad Borowicami potężna ulewa.

Jestem bardzo zadowolony z ukończenia tej  bardzo długiej 40 kilometrowej trasy. Warto było! 😉

Był to mój kolejny etap przygotowań do trasy rowerowej R10 Świnoujście – Gdańsk, którą zamierzam pokonać w sierpniu.

Zachęcam do chodzenia po górach. Z pewnością jeszcze tam kiedyś wrócę, w te piękne okolice.

 

Pozdrawiam

Maciej Sroczyński

miłośnik gór